sie 09 2002

Bez tytułu


Komentarze: 1

Przecież już wyjeżdżam. I to tam gdzie nie pogardzilabym perspektywą dalszego życia. Fakt, że nawet bez wyksztalcenia i że bylby to koniec mojej życiowej edukacji...ale nie ważne, nie teraz. To mogloby być ucieczką. Dlaczego nie? Spakuję wszystko, co ważne. Czyli co? Telefon? Nie. Koniec wszelkich kontaktów. Życie od nowa. Spakuję ciuchy, kosmetyki, książkę i depilator. I dam im spokój. Dam im szczęście i wytchnienie od widoku tak koszmarnego... I co zrobię? Pochodzę, pozwiedzam, poszukam... Znajdę pracę w obskurnej knajpie na przedmieściach i będę z uśmiechem na gębie zmywać gary! Będę koczować w brudnym kącie kuchni i plakać i tęsknić za domem. Za cieplym lóżkiem, przytulnym pokojem... Przeciez nie za nimi. Ja? Okrutna zimna wyrafinowana podla... Tam będzie lepiej.

1984 : :
Trefniś
09 sierpnia 2002, 12:28
To śmiesznie bo jateż za cztery dni wyjeżdżam. Depilatora nie biorę.

Dodaj komentarz